Niedziela i powrót - dzień dziewiętnasty...
19 dzień - 03/07/2022
Wracamy dziś do domu. A na zakończenie jeszcze jedno wspomnienie z Chorwacji ze Zlatnej Vali.
wspomnienia z wakacji 2022
19 dzień - 03/07/2022
Wracamy dziś do domu. A na zakończenie jeszcze jedno wspomnienie z Chorwacji ze Zlatnej Vali.
18 dzień - 02/06/2022
Nasze plany pokrzyżowała pogoda. Z powodu deszczu zrezygnowaliśmy ze zwiedzania Żywca i pojechaliśmy dalej. Próba kupienia oscypków w sklepie „Bacówka” nie powiodła się, bo nie było owczych :-(. Na trasie wstąpiliśmy do Pałacu Kawalera w Świerklańcu. Wysłuchaliśmy informacji o historii tego miejsca i osób z nim związanych, przekazanych przez panią z fundacji Wrazidlok, co po skąsku oznacza osobę upartą, która nie wpuszczona drzwiami wejdzie oknem. Po uczestniczeniu w ciekawej prelekcji obejrzeliśmy piękny okoliczny park. Jest on ogromny a koszt utrzymania budynków i parku spadł na dosyć ubogą 20 tysięczną gminę. W Piekarach Śląskich odwiedziłem Sanktuarium Maryjne. Późnym popołudniem dojechaliśmy do naszego ostatniego noclegu na granicy Piekar i Bytomia. Spełnił nasze oczekiwania bo mieliśmy wygodny pokój z dużym łóżkiem a dodatkowo poszliśmy na kolację. Szef kuchni bardzo pozytywnie nas zaskoczył - dania nie tylko pięknie się prezentowały, ale były też wyśmienite. Jedliśmy na tarasie w otoczeniu pięknego ogrodu obserwując weselników, bo w sali obok odbywało się wesele. Balowe kreacje, wieczorem fajerwerki i różne inne atrakcje. Było widać, że nie pożałowano na tę imprezę pieniędzy. Wieczorem obejrzeliśmy z przyjemnością premierowo "Ostatni Pojedynek" Ridley'a Scotta.
17 dzień - 1/07/2022
Pierwszy dzień lipca przywitał nas żarem z nieba.
Po przeniesieniu niezliczonych bagaży wyjechaliśmy z Anita Home około 9 rano. Widząc niskie ceny paliwa na węgierskich stacjach benzynowych zatankowaliśmy. W efekcie za litr oleju napędowego zapłaciliśmy prawie 10 zł a nie ok. 5 zł jak wskazywał cennik. Okazuje się, że dla Węgrów ceny są dwukrotnie niższe bo dotuje je rząd! Ciekawe co na to Unia Europejska w kontekście dyskryminacji obywateli UE, którzy nie mają stałego pobytu na Węgrzech?
Droga przebiegała nam dosyć monotonnie. Gdy zatrzymaliśmy się na stacji benzynowej na Słowacji poczuliśmy, że jesteśmy już blisko Polski. Była to pora obiadowa i intensywny zapach duszonej kapusty i kapuśniaku wskazywał, że do domu już bardzo blisko ;-)
Podjazd pod nasz nocleg w Korbielowie okazał się dramatycznie trudny. Bardzo pionowy wjazd, który wymgał od naszego samochodu nie lada wysiłku i wykończył Rafała. Czy wykończył nam także skrzynię biegów okaże się jutro rano, gdy będzie próba uruchomienia auta. Niestety smród spalenizny nie nastraja nas optymistycznie.
W ramach powrotu do wspomnień z dzieciństwa Rafał ustalił, gdzie jest ośrodek, w którym był tutaj z rodzicami 4 5 lat temu. Okazało się, że po małym liftingu ośrodek wczasowy z PRL-u stał się hotelem „Harnaś” ( na zdjęciach ośrodek 45 lat temu i dziś)
15 dzień - 29/06/2022
Nasz wyjaz powoli zmierza do końca. Jutro ostatni dzień nad Balatonem. Dziś zaczęliśmy od wyjazdu do Kaszthely, większego miasteczka obok naszej miejscowości, dawnej siedziby książęcej (stąd nazwa zbliżona do naszego słowa kasztelan). W dokuczliwym upale, mimo dość wczesnej pory, przeszliśmy głównym deptakiem, wypiliśmy kawę i dotarliśmy do imponującego pałacu magnackiego, który zdecydowałem się zwiedzić również od środka.
Potem wybraliśmy się na zakupy do supermarketu Interspar po lokalne węgierskie produkty spożywcze. Po popołudniowej sjeście Dorota "odbyła" szybką kąpiel w basenie a ja po obejrzeniu serialu Królowa na netflixie wybrałem się na rower wzdłuż Balatonu.
Na zakończenie dnia zjedliśmy kolację składającą się z tradycyjnych węgierskich potraw w restauracji Piroska Csarda, co w wolnym tłumaczeniu oznacza oberża rudowłosej. Zupa gulaszowa była tak obfita, że wzięliśmy ją do domu na obiad na dzień następny. Gotowy na ryzyko wziąłem maleńki kawałek papryki i stwierdziłem ze nie jest ostra. Kolejny większy kawałek wywołał opóźnioną reakcję i spowodował palenie języka i ust. Do posiłku przygrywał nam pan który w formie mruczanda śpiewał międzynarodowe przeboje, głównie po niemiecku. Dorota, entuzjastycznie nastawiona do biesiadnych przebojów, nawiązywała kontakt wzrokowy z wokalistą, który po niemiecku wykonał nawet jeden z przebojów discopolo - chyba zespołu "Piękni i młodzi"o długiej nocy. Żwawo wróciliśmy do naszego noclegu poganiani zbilżającą się burzą i widocznymi dookoła ogromnymi błyskawicami.