Termy i muł - dzień szesnasty
16 dzień - 30/06/2022
Początek dnia spędziliśmy leniwie korzystając z czystego i schłodzonego mieszkania. Po południu pojechaliśmy do Heviz, którego największą atrakcją jest jezioro geotermalne mające prozdrowotne właściwości. Uznałam, że z takiej okazji muszę skorzystać i ochoczo wskoczyłam do jeziora zabezpieczając się przed utonięciem (głębokość jeziora 2 - 38 metrów) specjalnym kołem. Popływałam jakieś pół godziny w otoczeniu starszych i młodszych co jakiś czas biorąc w ręce pływające na tafli jeziora kawałki mułu/błota i mocno wierząc, że każde jego dotknięcie dodaje mi zdrowia ;-)
Kuchnia węgierska nie jest naszą ulubioną i z tego powodu bez żalu zrezygnowaliśmy z wyjścia na kolację. Zjedliśmy w domu lekko i smacznie a resztki forintów wydaliśmy na pobliskim targu kupując owoce, zdrowe słodycze i miód. Na targu sprzedawane są też langosze, tradycyjne tutejsze danie typu fast food. Są to placki pszenno - ziemniaczane smażone w głębokim tłuszczu i podawane z różnymi dodatkami np śmietaną i tartym żółtym serem. Kusiły nas, ale ich olbrzymi rozmiar i ciężkostrawność spowodowały, że zrezygnowaliśmy z testowania wytrzymałości naszych żołądków nieco już nadwyrężonych wczorajszym tradycyjnym węgierskim jedzeniem.
Po powrocie okazało się, że kąpiel termalna jest jednak męcząca i spałam prawie godzinę. Myślami jesteśmy coraz bliżej domu, bo już jutro planujemy dojechać do Polski.
Początek dnia spędziliśmy leniwie korzystając z czystego i schłodzonego mieszkania. Po południu pojechaliśmy do Heviz, którego największą atrakcją jest jezioro geotermalne mające prozdrowotne właściwości. Uznałam, że z takiej okazji muszę skorzystać i ochoczo wskoczyłam do jeziora zabezpieczając się przed utonięciem (głębokość jeziora 2 - 38 metrów) specjalnym kołem. Popływałam jakieś pół godziny w otoczeniu starszych i młodszych co jakiś czas biorąc w ręce pływające na tafli jeziora kawałki mułu/błota i mocno wierząc, że każde jego dotknięcie dodaje mi zdrowia ;-)
Kuchnia węgierska nie jest naszą ulubioną i z tego powodu bez żalu zrezygnowaliśmy z wyjścia na kolację. Zjedliśmy w domu lekko i smacznie a resztki forintów wydaliśmy na pobliskim targu kupując owoce, zdrowe słodycze i miód. Na targu sprzedawane są też langosze, tradycyjne tutejsze danie typu fast food. Są to placki pszenno - ziemniaczane smażone w głębokim tłuszczu i podawane z różnymi dodatkami np śmietaną i tartym żółtym serem. Kusiły nas, ale ich olbrzymi rozmiar i ciężkostrawność spowodowały, że zrezygnowaliśmy z testowania wytrzymałości naszych żołądków nieco już nadwyrężonych wczorajszym tradycyjnym węgierskim jedzeniem.
Po powrocie okazało się, że kąpiel termalna jest jednak męcząca i spałam prawie godzinę. Myślami jesteśmy coraz bliżej domu, bo już jutro planujemy dojechać do Polski.