Kasztelania i błyskawice - dzień piętnasty...
15 dzień - 29/06/2022
Nasz wyjaz powoli zmierza do końca. Jutro ostatni dzień nad Balatonem. Dziś zaczęliśmy od wyjazdu do Kaszthely, większego miasteczka obok naszej miejscowości, dawnej siedziby książęcej (stąd nazwa zbliżona do naszego słowa kasztelan). W dokuczliwym upale, mimo dość wczesnej pory, przeszliśmy głównym deptakiem, wypiliśmy kawę i dotarliśmy do imponującego pałacu magnackiego, który zdecydowałem się zwiedzić również od środka.
Potem wybraliśmy się na zakupy do supermarketu Interspar po lokalne węgierskie produkty spożywcze. Po popołudniowej sjeście Dorota "odbyła" szybką kąpiel w basenie a ja po obejrzeniu serialu Królowa na netflixie wybrałem się na rower wzdłuż Balatonu.
Na zakończenie dnia zjedliśmy kolację składającą się z tradycyjnych węgierskich potraw w restauracji Piroska Csarda, co w wolnym tłumaczeniu oznacza oberża rudowłosej. Zupa gulaszowa była tak obfita, że wzięliśmy ją do domu na obiad na dzień następny. Gotowy na ryzyko wziąłem maleńki kawałek papryki i stwierdziłem ze nie jest ostra. Kolejny większy kawałek wywołał opóźnioną reakcję i spowodował palenie języka i ust. Do posiłku przygrywał nam pan który w formie mruczanda śpiewał międzynarodowe przeboje, głównie po niemiecku. Dorota, entuzjastycznie nastawiona do biesiadnych przebojów, nawiązywała kontakt wzrokowy z wokalistą, który po niemiecku wykonał nawet jeden z przebojów discopolo - chyba zespołu "Piękni i młodzi"o długiej nocy. Żwawo wróciliśmy do naszego noclegu poganiani zbilżającą się burzą i widocznymi dookoła ogromnymi błyskawicami.
Dodaj komentarz